Płynie przeze mnie październik
szumi szumem topoli.
Piszę o tamtym dziennik
A tamto wciąż boli.
Stała samotnie topola
wyciągała daleko ramiona.
Niewolnica nagiego pola
patrzyła jak pod nią konam.
I spłynęła rzewnie gałęziami,
i nachyliła się nisko do mnie,
i okładała wiatr garściami,
i przytuliła się wonnie.
I ziemia rosą zapłakała,
zapłakała też liśćmi topola,
że jestem tu taka mała
na środku wielkiego pola.
że mnie październik budzi,
że jestem w Ciebie uboga,
że nie ma przy mnie ludzi,
że jestem tu obca i wroga.
W październikowym świcie
usnęłam w objęciach topoli.
W wonno – szumnym niebycie
śniłam że tamto boli…