Spada po literze litera
jak pożółkłe liście.
Postawiłeś życie w pokera.
Opiszę Ci to w liście.
Byłeś dla świata za wielki,
kochałeś żyć jak nikt inny.
Za to zesłany na męki.
Widocznie byłeś winny.
Za zachłanność na życie,
za trzymanie się tego świata.
Zapłaciłeś za to sowicie,
wielka strata…
Beznadziejnie te liście spadają,
krążą, wirują i w słońcu sią mienią.
I te słowa i te listy umierają,
obryzgane deszczem i czerwienią.
Codziennie piszę list nowy
wysyłam na skraj wszechświata.
Unikasz ze mną rozmowy,
znów… nie ma adresata…
To jesień w przepięknej czerwieni,
skąpana w promieniach słońca,
to zdeptany list na ziemi.
Piękna zapowiedź końca.
Po prostu nie robi się tak…
Zostawiłeś mnie bez słowa.
Może daj chociaż jakiś znak.
Nic…. tylko ta cisza grobowa.
W słowach Cię zachowam.
Zamknęła się trumna dębowa.
W słowach Cię pochowam…
…papierowa rozmowa.
Bardzo ładny wiersz!! Gratuluję i pozdrawiam 🙂
LikeLike
Dziękuję, bardzo mi miło, pozdrawiam!
LikeLiked by 1 person
🙂
LikeLike
Uwielabiam
LikeLike